Dzięki temu może działać prawidłowo, a my przy okazji możemy zbierać informacje do celów analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Spokojnie - nikomu obcemu ich nie pokażemy. Ale jeśli chcesz, możesz je wyłączyć wybierając zakładki po lewej stronie.
Wydarzenia
Wystawa „Czarnkowskie historie” – Marek Poźniak
- GALERIA OKNO
- Wolny
Galeria OKNO wraz ze Słubickim Miejskim Ośrodkiem Kultury serdecznie zapraszają wystawę „Czarnkowskie historie” Marka Poźniaka.
Małe ojczyzny i powroty do nich, to temat rzeka we współczesnej kulturze. Co może zrobić fotograf, który swoje miasto rodzinne opuścił w latach siedemdziesiątych. Czarnków jest małym wielkopolskim miasteczkiem, malowniczo położonym na wzgórzach morenowych wzdłuż Noteci. Słynie z niemal tysiącletniej historii. Mój „kraj lat dziecinnych”…
Powroty bywają wielkie i głośne lub niezauważalne i ciche. Czasami fizyczne, czasami tylko mentalne, ale nigdy nie towarzyszy im obojętność. Emocje i cele powracających bywają różne, tak jak różne bywają ich losy. Czas między wyjazdem a powrotem, czas nieobecności to także, a może przede wszystkim, czas odkrywania nowych horyzontów. Trzydzieści lat temu, w 1992 roku przygotowując wystawę fotograficzną, na której znalazło się 800 moich fotografii z okazji osiemsetlecia istnienia grodu, fotografowałem architekturę. Było to niewątpliwie ciekawe zadanie, gdyż zabudowa Czarnkowa to mieszanka różnych stylów, przede wszystkim pruskiego i holenderskiego. W czasie wędrówek z aparatem fotograficznym po ulicach, odczułem jakiś dominujący niedosyt, nieokreślony brak – deficyt wszak wyzwala wyobraźnię. Po chwili zastanowienia zrozumiałem, że mury, choćby najbardziej dostojne, to nie wszystko. Architektura jest cieniem przeszłości, a mnie potrzebny był promień nadziei i spojrzenie w przyszłość, potrzebna była żywa tkanka. I pierwsza myśl – sfotografować mieszkańców miasta. Druga myśl – sfotografować dzieci, małych mieszkańców miasta, które za jakiś czas będą o nim stanowić.
Fotografie dzieci zostały wykonane w roku 1992, po trzydziestu latach te same osoby staneły powtórnie przed obiektywem…